Wpisy archiwalne w miesiącu

Czerwiec, 2007

Dystans całkowity:1192.00 km (w terenie 0.00 km; 0.00%)
Czas w ruchu:43:07
Średnia prędkość:27.65 km/h
Liczba aktywności:13
Średnio na aktywność:91.69 km i 3h 19m
Więcej statystyk

Szosowe MP - wyścig pań

Sobota, 30 czerwca 2007 · Komentarze(2)
Szosowe MP - wyścig pań
Zaczęło się mniej więcej tak: po godzinie 7 pobudka, potem płatki z gorącym mlekiem (kiedyś muszę spróbować z zimnym) i bułka z dżemem (następnym razem dzień wcześniej wieczorem będę musiał zjeść talerz makaronu, żeby mieć na czym jechać), króciutki relaksik, sprawdzenie czy wszystko wziąłem i około 8.30 w drogę. W przeciwieństwie do poprzedniego roku, kiedy też wybrałem się na rowerze do Kielc (żar lał się z nieba, a wiatr wiał w twarz), trafiłem na super pogodę: do 25 stopni, słońce często chowające się za chmurami i wiaterek w plecy.
Tym razem nie bawiłem się w żadne boczne drogi, których nie znam i związku z tym na pewno się na nich pogubię. Wjechałem na drogę nr 78, po której jechało się szybko i bezpiecznie, bo miała szerokie pobocze i rzadko trafiały się ciężarówki. Trochę obawiałem się wjazdu na górę Okrąglik (za Zawierciem), ale poszło (znaczy pojechało) tak jak trzeba. W Żerkowicach na końcu zjazdu spotkałem uczestników Jura Marathonu, który przez ulicę przepuszczała policja tamując ruch. Trochę żałuję, że nie pojechałem w tych zawodach (prawie 200 km z Częstochowy do Krakowie i mniej więcej połowa po szosie, co mi bardzo pasuje), ale na szosowe mistrzostwa Polski jeżdżę od 2001 roku i one w sobotę były ważniejsze!
Pierwszą przerwę zrobiłem sobie na około 110. kilometrze w miejscowości o wdzięcznej nazwie Oksa. Szło mi tak dobrze, że zapowiedziałem przez telefon wszem i wobec, że postaram się wjechać orlikom na ostatnią rundę i powalczyć o medal! :P Ostatecznie jednak nie zdążyłem nawet na start kobiet (15), bo Kielcach musiałem sobie przypomnieć trasę do Masłowa. Paniom kibicowałem ze szczytu najcięższego podjazdu na trasie, Klonówki. Dużo lżej mi się na nią wjeżdżalo niż roku wcześniej, choć to wcale nie znaczy, że było łatwo. ;) Jeśli chodzi o sam wyścig to długo samotnie na czele jechała Agnieszka Pietr (Primus). Potem pogoda się na chwilę popsuła (przyszła czarna chmura, temperatura spadła o prawie 10 stopni i zaczęło padać) i zawodniczki się zjechały. Na ostatniej początku pętli, czyli pod Klonówkę, zgodnie z oczekiwaniami zaatakowała MAJA (widziałem to!) i obroniła tytuł sprzed roku, choć gdyby trasa była trochę dłuższa to pewnie dogoniłaby ją Ola Wnuczek (Ziemia Darłowska), której i tak należą się wielkie słowa szacunku, bo zrobiła dużą niespodziankę.
Po zakończeniu wyścigu czekało mnie jeszcze kilkanaście kilometrów do Świętej Katarzyny pod najwyższym szczytem Gór Świętokrzyskich, Łysicą. Organizm dawał znaki, że jest zmęczony, bo tętno szybko wzrastało, ale do celu dojechałem w dobrej formie i nie za bardzo sponiewierany, co jest także zasługą pulsometru, dzięki któremu się nie zarżnąłem, bo nieco odpuszczałem jak puls dochodził do 170.
Dzień zakończył się miłym akcentem. Wieczorem w zajeździe Baba Jaga kontynuowałem rozmowę z moim ulubionym kolarzem (pierwszy raz widzieliśmy się kilka godzin wcześniej na Klonówce), który dzień później zamierzał sięgnąć po złoto. Piwo Tyskie, które mi postawił, łyknąłem na dwa razy, co w takich przypadkach (czytaj: kiedy nabiłem sporo kilosów) jest normą. :)
Trasa: Sosnowiec - Strzemieszyce Wielkie - Łosień - Niegowonice - Łazy - Zawiercie (wjazd na drogę nr 78) - góra Okrąglik (450m) - Kroczyce - Szczekociny - Nagłowice (zjazd z 78) - Oksa - Małogoszcz - Chęciny - Kielce - Masłów; Masłów - Święta Katarzyna.

Tysiąc kilometrów

Piątek, 29 czerwca 2007 · Komentarze(0)
Tysiąc kilometrów
Do tej pory chyba nigdy nie przejechałem takiego dystansu w ciągu miesiąca. A jutro jeszcze trochę dołożę, bo wybieram się do Kielc na szosowe mistrzostwa Polski. Oczywiście w roli obserwatora i kibica. :P
Do Gliwic pojechałem pociągiem, bo nie lubię wręczać prezentów zziajany i spocony. Okazało się, że trafiłem, bo po obejrzeniu podarków było sporo śmiechu, a o to generalnie chodziło. :P
W drodze powrotnej objechałem GOP od południa. Większość trasy to była dla mnie zupełna nowość. Wreszcie zobaczyłem jak wyglądają Ornontowice (ciągną się i ciągną), a w okolicach Mikołowa i przed Mysłowicami trafiłem na górki.
Trasa: Gliwice - Ornontowice - Mikołów - Podlesie (Katowice) - Murcki - Wesoła (Mysłowice) - Larysz - Mysłowice - Sosnowiec.

Na lodach z Kosmą

Poniedziałek, 25 czerwca 2007 · Komentarze(3)
Na lodach z Kosmą
Dzisiaj byłem na rozmowie o pracę. Co prawda można trochę zarobić, ale za to trzeba robić w nocy. Muszę się jeszcze nad tym zastanowić... Planowałem, że do Katowic pojadę tramwajem i autobusem. Tymczasem miłą niespodziankę zrobiła mi moja krajanka, która zadeklarowała, że popilnuje mi sprzęt! W zamian, po wspólnej przejażdżce, zaprosiłem ją na lody. ;)
A ponieważ było mi mało to zrobiłem jeszcze samotną rundkę przez Łosień z nieco większą prędkością niż wtedy, kiedy jechaliśmy razem.
Pogoda wciąż sprzyja rowerowym wycieczkom. Słońce, ciut poniżej 30 stopni, wietrzyk z południowego-zachodu. Niestety, ponoć ma się to zmienić, nadciągają burze...
Trasa: Sosnowiec - Modrzejów - Mysłowice - Giszowiec (przyszła praca?) - Trzy Stawy - Zawodzie - Szopienice - Sosnowiec - Środula - Józefów (Decathlon) - Mydlice - Dąbrowa Górnicza (lody na 3-ego Maja) - Gołonóg (około 40 km, średnia 21.7 km/h, tętno 105) - Huta Katowice - Łosień (cmentarz) - Łęka - Łosień - Ząbkowice - Ujejsce - Wojkowice Kościelne - Pogoria IV - Preczów - Sarnów - Łagisza - Będzin - Pogoń - Sosnowiec.

Pół centymetra robi wielką różnicę

Sobota, 23 czerwca 2007 · Komentarze(1)
Pół centymetra robi wielką różnicę
Mniej więcej tyle zabrakło do zwycięstwa w tyskim kryterium ulicznym kolarzowi grupy Action Uniqa, Łukaszowi Bodnarowi. Tak przynajmniej twierdził. I nie chodziło o różnicę na fotofiniszu. O właśnie tyle obniżyło mu się siodełko w trakcie wyścigu. - Ostatnio sporo kombinowałem z rowerem. Nie dopilnowałem tej sprawy i stało się. Źle mi się jechało, nie mogłem finiszować - opisywał starszy z braci Bodnarów, który za kilka dni najprawdopodobniej zostanie mistrzem Polski w jeździe na czas. Dzisiaj wyprzedził go Daniel Czajkowski (DHL-Author).
Oczywiście nie mogłem przepuścić takiej imprezy. Im bliżej było do Tychów tym bardziej wiało (z zachodu i południowego-zachodu). W drodze powrotnej poznałem nowe miejsca w okolicach Przemszy. I prawie nie pobłądziłem! :P
Trasa: Sosnowiec - Modrzejów - Mysłowice - Brzęczkowice - Brzezinka - Kosztowy - Lędziny - Jaroszowice - Urbanowice - Tychy [wyścig] - Bieruń Stary (drogą 44) - Nowy Bieruń - Kopciowice - Chełm Mały (Chełm Śl) - Podzagórnie (Chełmek) - Dąb (Jaworzno) - Jeleń - Dziećkowice (Mysłowice) - Kosztowy - Mysłowice - Sosnowiec.

Jeźdźcy burzy

Czwartek, 21 czerwca 2007 · Komentarze(2)
Jeźdźcy burzy
'Riders on the storm
Riders on the storm
Into this house were born
Into this world were thrown
Like a dog without a bone
An actor out on loan
Riders on the storm
...Killer on the road, yeah
...Girl ya gotta love your man'
Dzisiaj z kolegą Shogunem uciekaliśmy przed burzami. I całkiem nieźle nam poszło, bo choć deszcz nas trochę zmoczył to żadna nawałnica nas nie dogoniła! I całe szczęście, bo z Góry Pomorskiej (koło Olkusza) widzieliśmy, co się dzieje w dolinie Białej Przemszy (oj, działo się tam, działo, widok był niesamowity!), a potem jedynie ogladaliśmy skutki, tj. połamane gałęzie na zalanych drogach.
Trasa: Sosnowiec - Zagórze - Staszic - Strzemieszyce Wielkie - Łosień - Błędów - Chechło - Klucze - Olkusz - Bukowno - droga wzdłuż Sztoły - Sosina - Szczakowa - Maczki - Ostrowy Górnicze - Strzemieszyce Wielkie - Laski - Gołonóg PKP - Piekło - Antoniów - Ujejsce - Wojkowice Kościelne - Pogoria IV - Preczów - Sarnów - Łagisza - Będzin - Pogoń - Sosnowiec.

'Na rowerze ktoś...

Środa, 20 czerwca 2007 · Komentarze(2)
'Na rowerze ktoś...
... rekord bije swój'
'Zwykły dzień' Myslovitz
Hmm, to chyba o mnie. I to właściwie tyle. Aha, bardzo nie chciało mi się jechać, ale wieczorem w końcu się zebrałem. Warto było! Od lat tak szybko nie jechałem! :P
P.S. Zdjęcia czaszki bez zmian. Neurolog poradził mi, żebym po następnym wypadku od razu jechał do szpitala. Potem zauważył, że jestem krzywy, co mnie zupełnie zaskoczyło. : o )
Trasa: Sosnowiec - Zagórze - Staszic - Strzemieszyce Wielkie - Łosień (26.6 km/h)- Łęka - Łosień - Huta Katowice - Gołonóg PKP - Łęknice (29.1) - Piekło - Antoniów - Ujejsce - Wojkowice Kościelne - Pogoria IV - Preczów - Sarnów - Łagisza - Będzin - Pogoń - Sosnowiec.

Nowy początek

Niedziela, 17 czerwca 2007 · Komentarze(1)
Nowy początek
Wróciłem. Z bolącą całą lewą częścią ciała, wielkimi strupami w okolicach łokcia i kolana oraz zabliźnioną raną na łuku brwiowym. Za to z nowymi pedałami, a przede wszystkim suportem. Było dobrze. Jak zwykle zresztą. Tym razem w Łagiszy (na skrzyżowaniu ulicy Pokoju z Dąbrowskiego i Niepodległości) żaden idiota nie zajechał mi autem drogi. :P
Trasa: Sosnowiec - Zagórze - Staszic - Strzemieszyce Wielkie - Łosień - Okradzionów - Kuźniczka - Krzykawka - Sławków - Bukowno Stare (Trzy Górki) - droga wzdłuż Sztoły - Sosina - Szczakowa - Maczki - Ostrowy Górnicze - Strzemieszyce Wielkie - Podlesie - Gołonóg - Łęknice (postój) - Piekło - Antoniów - Ujejsce - Wojkowice Kościelne - Pogoria IV - Preczów - Sarnów - Łagisza - Będzin - Pogoń - Sosnowiec.

Liczba dnia: 100

Poniedziałek, 11 czerwca 2007 · Komentarze(4)
Liczba dnia: 100
Tyle złotych oferował mój niedoszły zabójca za moje życie. Trochę mało, liczyłem na więcej! :P
Przed przejażdżką zadzwoniła pani z banku, która oferowała mi ubezpieczenie i na okrągło opowiadała jakie to grube miliony dostanę na wypadek śmierci lub trwałego kalectwa za jedyną złotówkę z groszami dziennie. Nie wytrzymałem i zapytałem dlaczego tak mi źle życzy. Zaprzeczyła i zakończyła rozmowę, a o to właśnie mi chodziło. Kilka godzin później okazało się, że to był znak! ;)
Nieszczęście zdarzyło się w Łagiszy. Do domu miałem jeszcze tylko jakieś 10 kilometrów. Zjeżdżałem z góreczki, mój niedoszły zabójca jechał w drugą stonę i próbował skręcić z lewo w boczną drogę. Słońce jeszcze nie zaszło, więc byłem widoczny, ale mimo to auto (Volkswagen o rejestracji SBE 40CJ, kierował Andrzej Smol) wymusiło pierwszeństo. Nie miałem za wiele czasu. Zaczęłem odbijać w prawo, żeby nie wjechać w samochód. Dałem po hamulcach, przeleciałem nad kierownicą, lewym łokciem i kolanem przytarłem ulicę, w końcu głową walnąłem w asfalt. Skoro wszystko pamiętam to jest ze mną dobrze. Rower znalazł się pod autem. Mój niedoszły zabójca był bardziej zdenerwowany ode mnie. Zatrzymał się, chyba przepraszał, chyba się nie tłumaczył, a ja cały czas po nim jechałem. Postraszyłem policją, ale gdyby nawet przyjechali to w sumie nic by mi to nie dało, a całkiem możliwe, że dostałbym mandat. Krew waliła z rozwalonego łuku brwiowego, on za wszelką cenę chciał by pomóc, chciał mnie zaprowadzić do jakiegoś sąsiada, żebym się umył i ochłonął, w końcu wyciągnął 100 zł. - Kurwa, na tyle mnie pan ceni? Niech pan to zabiera! - krzyknąłem. - Gdybym walnął w maskę, a nie w ulicę to przecież by mnie już nie było! Spisałem rejestrację, poprosiłem mojego niedoszełego zabójcę o imię i nazwisko, sprawdziłem, czy z rowerem jest wszystko w porządku, a jako, że było to machnąłem ręką i pojechałem dalej. - Niech pan poczeka, niech pan nie będzie taki twardy - usłyszałem na koniec. Dobre! :P
Skoro to piszę to sumie chyba nic mi nie jest. Takie tam typowo kolarskie otarcia, no i bokserski uraz. Ten ostatni oczywiście na cześć Andrzeja Gołoty. Don King powiedział, że każdy z Polaków to Andrew. Nawet ja! Zwłaszcza, że tak mam na trzecie! Mam nadzieję, że to wszystko do wesela się zagoi! :P

Prośba do wszystkich: uważajcie samochody. Zawsze, bo w każdym może być wariat!

Trasa: Sosnowiec - Zagórze - Strzemieszyce Wielkie - Łosień - Niegowonice - Łazy - Wysoka - Chruszczobród - Tucznawa - Ząbkowice - Ujejsce - Wojkowice Kościelne - Pogoria IV - Preczów - Sarnów - ŁAGISZA - Będzin - Pogoń - Sosnowiec.

Akcja 'Zalany dom'

Sobota, 9 czerwca 2007 · Komentarze(0)
Akcja 'Zalany dom'
Poranna wiadomość nie była dobra. Zanim się z nią oswoiłem minęła dobra chwila. Znaczy kilka godzin. Tak już mam.
Na miejscu okazało się, że jedynie w piwnicy jest sporo wody. Tak powyżej kostki. Wcześniej było jej trochę w mieszkaniu, ale siostra i mama jakoś sobie z nią poradziły. A wszystko przez wężyk przy wannie, który nie wytrzymał skoków ciśnienia i puścił...
Tę całą wodę próbowałem wybrać wiadrem, ale pewnie robiłbym to do teraz albo jeszcze dłużej. Więc zadzwoniliśmy na 998. Wkrótce na sygnale robiąc tym spore zamieszanie (zbiegli się wszyscy możliwi sąsiedzi i nie tylko oni!)przyjechali dzielni łosieńscy strażacy. Pompa coś im nie działała jak trzeba, ale ostatecznie udało im się wypompować (prawie) całą wodę z piwnicy. I chwała im za to!
Już miałem wracać, ale zatrzymała mnie burza. A jak już zaczęło padać to nie chciało przestać. Zamiast Kuźniczki był więc (prawie) najkrótszy z możliwych powrotów. Na początku w deszczu, potem na parującej szosie, która szybko zmieniała się w suchą. Okazało się, że lało tylko wysoko, a do dolin deszcz w ogóle nie dotarł.
Serce dalej chodzi jak trzeba. Średnie tętno 133 (max 174), po 35% w HZ i FZ, tylko 13% w PZ, często schodziło poniżej 90 uderzeń.
Trasa: Sosnowiec - Zagórze - Staszic - Strzemieszyce Wielkie - Łosień (postój) - Huta Katowice - Gołonóg - Reden - Zagórze - Dańdówka - Sosnowiec.

Piątkowa jazda obowiązkowa

Piątek, 8 czerwca 2007 · Komentarze(0)
Piątkowa jazda obowiązkowa
Znowu było gorąco, znowu prażyło słońce, znowu wiało ze wschodu. Poczekałem więc do wieczora, aż wszystko się uskoi i ruszyłem w drogę. Pierwsze miłe zaskoczenie - serce nie biło tak szybko jak zwykle. Średnie tętno tylko 139 (max 172), jedynie 15% w power-zonie, po 40 w health i fitness, często miałem poniżej 100 uderzeń). Zmierzam w dobrym kierunku, oby tak dalej! : o )
Trasa: Sosnowiec - Zagórze - Staszic - Strzemieszyce Wielkie - Łosień - Okradzionów - Rudy - Łazy Błędowskie - Łęka - Tucznawa - Ząbkowice - Ujejsce - Wojkowice Kościelne - Pogoria IV - Preczów - Sarnów - Łagisza - Będzin - Pogoń - Sosnowiec.