Mała Pętla Łosieńsko-Pogoriańska, czyli: Sosnowiec - Zagórze - Staszic - Strzemieszyce Wielkie - Łosień - Ząbkowice - Antoniów - Pogoria IV - Preczów - Sarnów - Łagisza - Będzin - Pogoń - Sosnowiec. Po długim dniu miało być jedynie tyle kilometrów, żeby z trzech cyferek na koniec miesiąca zrobiły się cztery. Dlaczego? Bo cztery wyglądają zdecydowanie lepiej od trzech! Muszę przyznać, że planowałem nawet trasy, na których - o zgrozo! - nie było Łośnia. I teraz się tego bardzo wstydzę, mało tego - jak sobie o tym przypomnę to jestem na siebie zły, bardzo zły - jak w ogóle mogłem o tym pomyśleć?! Przecież jak powszechnie wiadomo wszystkie trasy prowadzą przez Łosień! :P Na szczęście Red Bull Energy Shot wybił mi z głowy te niedorzeczne, minimalistyczne myśli. Jestem podwójnie wdzięczny 60 mililitrom tego płynu, bo oprócz przejechania przez moje rodzinne strony zrobiłem także tegoroczny rekord. Być może przeceniam znaczenie zawartości tej buteleczki, którą kiedyś dostałem na ulicy Stawowej w Katowicach (promocja przy okazji pierwszego numeru Red Bull Bulletin), ale inaczej nie potrafię sobie tego wytłumaczyć - miało być odrabianie pańszczyzny, bo byłem mocno zmęczony (przynajmniej tak mi się wydawało) i wyjechałem jak zaczynało się robić szaro (po 19.30), a prawdopodobnie wykręciłem życiówkę na tym rowerze. Tak czy inaczej, wielkie dzięki Czerwony Byku!
Mała Pętla Łosieńsko-Pogoriańska, czyli: Sosnowiec - Zagórze - Staszic - Strzemieszyce Wlk. - Łosień - Ząbkowice - Antoniów - Pogoria IV - Preczów - Sarnów - Łagisza - Będzin - Pogoń - Sosnowiec. Góra wciąż prawie na zimowo, choć pogoda niemal letnia. I dobrze!
Duża Pętla Łosieńsko-Pogoriańska z Zieloną i miejskim lansem na koniec: Sosnowiec - Zagórze - Staszic - Strzemieszyce Wlk. - Łosień - Ząbkowice - Ujejsce - Pogoria IV - Zielona - Łagisza - Będzin - Pogoń - Sosnowiec. Noga na tyle dobra, że udało się utrzymać na jednym takim na Kellysie.
Mała Pętla Łosieńsko-Pogoriańska, to jest: Sosnowiec - Zagórze - Staszic - Strzemieszyce Wlk. - Łosień - Ząbkowice - Antoniów - Pogoria IV - Preczów - Sarnów - Łagisza - Będzin - Pogoń - Sosnowiec, czyli to samo, co we wtorek, ale nie tak samo, bo i chłodniej, więc znowu w długich spodniach, które miały zostać w szafie i czekać na jesień, i wietrzniej, bo dwa dni temu dym z najwyższego komina Huty Katowice leciał (niemal) prosto w górę (co nie zdarza się często!), a teraz dość mocno dmuchało z zachodu, a ja na wietrze nie zyskuję, tylko tracę, i noga, choć dalej mocna, to już nie aż tak, ale nie ma co narzekać, bo było dobrze, zwłaszcza z tętnem.