Najpierw na start, potem na metę, na koniec runda. Po wyścigu z Weltourem pod dom. Zlało nas przed Tarnowskimi Górami. Wcześniej, w Dolsku, jedynie trochę kropiło. Przez moment także wyszło słońce. Trasa: Gostyń - Borek Wlkp. - Dolsk - 1 x pętla MP (bezlicznikowo).
W drodze na dworzec trochę mnie zmoczyło. Wyglądało na to, że po wyjściu z wagonu będzie ciąg dalszy, ale na szczęście jezdnia była sucha. Wiało za to z północy, co mnie nieco zmęczyło. Natomiast sprzyjała mi temperatura (około 20C). Brak słońca również. Pociąg się spóźnił, więc spóżniłem się na finisz orlików, ale to nic nowego. Zgodnie z założeniami obejrzałem za to kobiety. Potem nie miałem wyjścia i musiałem jechać na nocleg do hotelu w mieście Andrzeja Juskowiaka. W telewizorze cały czas pokazywali jak zalewa południową Polskę. U nas nie padało. Trasa: Sosnowiec - Katowice PKP - Rawicz PKP - Krobia - Gostyń - Dolsk - 2 x pętla MP (bezlicznikowo) - Dolsk - Gostyń (bezlicznikowo).
Co prawda nie trafiłem na ulewę, ale odczułem jej skutki jadąc po zalanych ulicach. To był ten pierwszy (dla roweru), bardzo mokry raz. :P Trasa: Sosnowiec - Zagórze - Dąbrowa Górnicza Centrum - Łęknice (postój) - Pogoria III i IV - Antoniów - Ząbkowice - Łosień - Strzemieszyce Wielkie - Staszic - Zagórze - Sosnowiec.
Mój ulubiony kolarz (golas.blogs.rowery.org) właśnie wrócił z ziemi włoskiej do Polski (mam nadzieję, że jego grupa zawodowa wyjdzie na prostą i będzie to dla niego tylko krótki, ale udany krajowy epizod), więc postanowiłem zrobić mu niespodziankę, a przy okazji po raz pierwszy na TYM rowerze w TYM sezonie przejechać ponad sto kilometrów. Udało się! W drodze do Spytkowic, czyli na metę pierwszego etapu MWG, niechcący wcieliłem się w naszą dzielną Kosmę100. Zaplanowałem przejazd z Ciężkowic do Luszowic, bo z niektórych map wynikało, że to możliwe. Na miejscu oczywiście się pogubiłem i dopiero po dobrej chwili życzliwy, miejscowy rowerzysta wyprowadził mnie z błędu i stwierdził, że droga faktycznie jest - tyle, że niekoniecznie asfaltowa i lepiej będzie jak pojadę inną trasą. Potem oczywiście pogubiłem się w totalnie zakorkowanym Chrzanowie (to akurat wcześniej zakładałem), a ostatecznie dobił mnie podjazd do Płazy (żadnych trawersujących zakrętów tylko prosto w górę! - gorąco polecam). Wjeżdżałem tu jakąś dekadę temu i chyba było łatwiej. Tak, tak, było zdecydowanie lżej! No cóż, starość nie radość... ;) Na zdobywców szczytu czeka nagroda w postaci zegara z podpisem 'Jedna z tych godzin będzie twą ostatnią'. Trafione, prawda? :P Na metę dotarłem niemal w ostatniej chwili. Mój ulubiony kolarz był bliski pierwszej zawodowej wygranej, ale ostatecznie finiszował na drugim miejscu i rzecz jasna nie był z tego powodu zadowolony, bo jest jeszcze młody, strasznie ambitny, no i przyjechał do Polski po dłuuugiej przerwie, żeby pokazać krajowcom jak się jeździ (on tak pewnie nie myśli, ale właśnie tak wychodzi). Powrót nie był łatwy. Słońce, którego bardzo nie lubię, choć już wieczór to i tak jeszcze mocno grzało, do tego wietrzyk w twarz, a przede wszystkim brak sił. Po pierwszej godzinie zrobiłem sobie popas w Żarkach. Potem już jakoś poszło, znaczy pojechało, bo nie było innego wyjścia. : o ) Trasa: Sosnowiec - Klimontów - Szczakowa - Ciężkowice - Wilkoszyn - Balin - Chrzanów - Płaza - Babice - Olszyny - Jankowice nad Wisłą - Podolsze - Zator - Laskowa - Spytkowice (meta 1. etapu MWG, a dla mnie mniej więcej półmetek) - Zator - Babice - Żarki - Libiąż - Chełmek - Kopciowice - Chełm Śl. - Imielin - Brzęczkowice - Mysłowice - Modrzejów - Sosnowiec.