Za oknem śnieżnie i mroźno, więc przyszedł czas na kręcenie w mieszkaniu, czyli rol(l)owanie. Jak zwykle przy oknie i kaloryferze, aserukurując się parapetem. Opony w nowym rowerze nie nadają się na trenażer, stąd powrót na stary, ale wciąż sprawny sprzęt (do tego z mocno nabitymi gumami). Masakry nie było, ale pot się lał, a o to przecież chodzi! Tym razem bez pulsometru (a szkoda).