... a liczba jego 56!
Sobota, 14 marca 2009
· Komentarze(1)
Tak, tak, wzrok was nie myli - po przeszło pół roku KRÓL WRÓCIŁ! I to w jakim stylu! :P
W tym miejscu należą się podziękowania tym wszystkim, którzy od września 2008 roku interesowali się moim losem, dodawali komentarze (w sumie 0, słownie: zero), pisali mejle (podobnie) i w ogóle (nie) robili mi dobrze - WIELKI DZIĘKI w imieniu własnym i zastawki żylnej prawej łydki, która była przyczyną tak długiej przerwy (choć chciałoby się napisać, oczywiście nie ze względu na SLD czy poznańskich skłotersów - rozbratu, ale okazuje się, że to słowo ma inne znaczenie (polecam stronę www.pwn.pl) niż to, do którego część z nas przyzwyczaiła się słuchając np. sportowych sprawozdawców (wziął rozbrat z futbolem)).
Tak czy inaczej - OTO znowu JESTEM! : o )
W zasadzie powinienem być tu wcześniej, bo już trochę spociłem się w tym roku kręcąc na rolkach w mieszkaniu, ale uznałem, że wpiszę się dopiero po pierwszej jeździe z prawdziwego zdarzenia, a nie takiej w miejscu. Generalnie nie było źle - zwłaszcza po taaakieeej pauzie. Słońce zrobiło swoje i po piątkowym śniegu - choć wcale nie było ciepło (średnio około trzech kresek na plusie) - na jezdni nie zostało żadnych śladów. Do tego właściwie brak wiatru (odrobinkę z południa), czyli warunki do jeżdżenia bardzo dobre, co wykorzystało także kilku innych cyklistów (w tym jeden bez czapki - oj, będzie z tego jakieś choróbsko). Większość przejażdżki w beztlenie (właśnie tego się spodziewałem, w końcu to ten pierwszy raz), choć rzecz jasna nie było żadnych szarż (choć mogłem dołączyć do młodego kolarza, ale zrobię to za jakiś miesiąc jak już będą miał w nogach trochę kilometrów). Na szczęście serce bez większego powodu nie biło jak oszalałe, co zdarzało się zdarzało się pół roku temu. Zastawka - póki co - chyba w normie.
Trasa: Sosnowiec - Zagórze - Staszic - Strzemieszyce Wielkie - Łosień - Ząbkowice - Antoniów - Pogoria IV (jeszcze zlodzona) - Kolonia Piekło - Pogoria III (już - w większości - bez kry) - Łęknice - Zielona - Łagisza - Będzin - Pogoń - Sosnowiec.
W tym miejscu należą się podziękowania tym wszystkim, którzy od września 2008 roku interesowali się moim losem, dodawali komentarze (w sumie 0, słownie: zero), pisali mejle (podobnie) i w ogóle (nie) robili mi dobrze - WIELKI DZIĘKI w imieniu własnym i zastawki żylnej prawej łydki, która była przyczyną tak długiej przerwy (choć chciałoby się napisać, oczywiście nie ze względu na SLD czy poznańskich skłotersów - rozbratu, ale okazuje się, że to słowo ma inne znaczenie (polecam stronę www.pwn.pl) niż to, do którego część z nas przyzwyczaiła się słuchając np. sportowych sprawozdawców (wziął rozbrat z futbolem)).
Tak czy inaczej - OTO znowu JESTEM! : o )
W zasadzie powinienem być tu wcześniej, bo już trochę spociłem się w tym roku kręcąc na rolkach w mieszkaniu, ale uznałem, że wpiszę się dopiero po pierwszej jeździe z prawdziwego zdarzenia, a nie takiej w miejscu. Generalnie nie było źle - zwłaszcza po taaakieeej pauzie. Słońce zrobiło swoje i po piątkowym śniegu - choć wcale nie było ciepło (średnio około trzech kresek na plusie) - na jezdni nie zostało żadnych śladów. Do tego właściwie brak wiatru (odrobinkę z południa), czyli warunki do jeżdżenia bardzo dobre, co wykorzystało także kilku innych cyklistów (w tym jeden bez czapki - oj, będzie z tego jakieś choróbsko). Większość przejażdżki w beztlenie (właśnie tego się spodziewałem, w końcu to ten pierwszy raz), choć rzecz jasna nie było żadnych szarż (choć mogłem dołączyć do młodego kolarza, ale zrobię to za jakiś miesiąc jak już będą miał w nogach trochę kilometrów). Na szczęście serce bez większego powodu nie biło jak oszalałe, co zdarzało się zdarzało się pół roku temu. Zastawka - póki co - chyba w normie.
Trasa: Sosnowiec - Zagórze - Staszic - Strzemieszyce Wielkie - Łosień - Ząbkowice - Antoniów - Pogoria IV (jeszcze zlodzona) - Kolonia Piekło - Pogoria III (już - w większości - bez kry) - Łęknice - Zielona - Łagisza - Będzin - Pogoń - Sosnowiec.