Szosowe MP - wyścig panów
Niedziela, 1 lipca 2007
· Komentarze(0)
Szosowe MP - wyścig panów
Ograniczyłem się do przejazdu za kolarzami ze startu honorowego w Kielcach (dowiozły mnie do niego toruńskie Pacifiki, mój stary ciężki rower zsunął się z dachu ich auta, ale na szczęście nic mu się nie stało) na start ostry, a potem wjechania na Klonówkę. Znowu piękna pogoda (zanim schowałem się w cień to spiekło mi twarz) i przede wszystkim tłumy świetnie bawiących się kibiców. Dałem się im podpuścić i mocno zakończyłem pozdjazd, co spotkało się z ich okrzykami zachwytu 'ale pofrunął!', ale także moim tętnem koło 200. Oprócz kolarzy brawa dostał także policjant z dużym brzuchem, który amitnie pognał za uciekającym młodym chłopakiem, choć nie miał żadnych szans, żeby go złapać. Młodzieniec miał rzucić puszką w zawodnika i szybko zaszył się w lesie, a gliniarz - mimo niepowodzenia - i tak został bohaterem. Przy okazji wszyscy obserwatorzy mieli naprawdę dużo radości. :P
Potem jak wszyscy zjechałem do mety, a ponieważ nikt nie chciał mnie zabrać do Sosnowca to pojechałem na kielecki dworzec PKP, gdzie nie wiało, ale była za to długa kolejka do kasy. Co prawda wydałem 33 złote, ale bez niczyjej łaski byłem w domu po dwóch godzinach i jeszcze zobaczyłem sławny peron we Włoszczowie.
A wyścig wygrał Tomasz Marczyński, który miał wygrać rok temu, ale nie wygrał, bo wygrać miał kto inny. Tym razem układu nie było.
Trasa: Kielce - Masłów; Masłów - Kielce.
Ograniczyłem się do przejazdu za kolarzami ze startu honorowego w Kielcach (dowiozły mnie do niego toruńskie Pacifiki, mój stary ciężki rower zsunął się z dachu ich auta, ale na szczęście nic mu się nie stało) na start ostry, a potem wjechania na Klonówkę. Znowu piękna pogoda (zanim schowałem się w cień to spiekło mi twarz) i przede wszystkim tłumy świetnie bawiących się kibiców. Dałem się im podpuścić i mocno zakończyłem pozdjazd, co spotkało się z ich okrzykami zachwytu 'ale pofrunął!', ale także moim tętnem koło 200. Oprócz kolarzy brawa dostał także policjant z dużym brzuchem, który amitnie pognał za uciekającym młodym chłopakiem, choć nie miał żadnych szans, żeby go złapać. Młodzieniec miał rzucić puszką w zawodnika i szybko zaszył się w lesie, a gliniarz - mimo niepowodzenia - i tak został bohaterem. Przy okazji wszyscy obserwatorzy mieli naprawdę dużo radości. :P
Potem jak wszyscy zjechałem do mety, a ponieważ nikt nie chciał mnie zabrać do Sosnowca to pojechałem na kielecki dworzec PKP, gdzie nie wiało, ale była za to długa kolejka do kasy. Co prawda wydałem 33 złote, ale bez niczyjej łaski byłem w domu po dwóch godzinach i jeszcze zobaczyłem sławny peron we Włoszczowie.
A wyścig wygrał Tomasz Marczyński, który miał wygrać rok temu, ale nie wygrał, bo wygrać miał kto inny. Tym razem układu nie było.
Trasa: Kielce - Masłów; Masłów - Kielce.