Pierwsza "setka" w tym roku!
Niedziela, 4 lutego 2007
· Komentarze(3)
Pierwsza "setka" w tym roku!
To miał być mój dobry dzień. Jednak przez prawie całą pierwszą godzinę jechało mi się niespecjalnie i byłem bardzo blisko zmiany ambitnych planów. Na całe szczęście do tego nie doszło, bo w moich rodzinnych stronach poczułem się dużo lepiej i tak już zostało do samego końca. Co nie znaczy, że było łatwo. Cały czas koło zera na termometrze, słońce tylko na moment wyszło zza chmur, w Małopolsce dużo śniegu (ale drogi w miare suche), którego w Zagłębiu właściwie już nie ma. Do tego zachodni wiaterek, który wiał mi w twarz od półmetka. Dobrze wytrzymałem dystans (jak na warunki i czas, w którym przyszło mi go pokonać, czyli początek sezonu), i co najważniejsze - osiągnąłem cel! : o )
Na koniec dwie informacje. Dobra: wyremontowano odcinek drogi przy zakładach papierniczych w Kluczach, który do tej pory był mocno dziurawy. Z radością zauważając tę zmianę pomyślałem, że drogowcy może także zabrali się za kawałek szosy przy wyjeździe z Kluczy do Bolesławia. I faktycznie, tam też pracowali - tyle, że - w przeciwieństwie do powyżej opisanego odcinka - tym razem spisali się słabo. Zła wiadomość: niestety, nie ma już bruku w Ostrowach Górniczych... Nie było go co prawda za wiele, ale zawsze czułem się na nim prawie jak w lasku Arenberg na Paryż - Roubaix! ;) Był bruk, jest asfalt, ech...
Trasa (troszkę górek w pierwszej części, potem płasko): Sosnowiec Centrum - Zagórze - Strzemieszyce Wlk. - Łosień - Błędów - Chechło - Klucze - Bolesław - Krążek - Wodąca - droga wzdłuż Sztoły - Sosina - Szczakowa - Maczki - Ostrowy Górnicze - Strzemieszyce Wlk. - Zagórze - Dańdówka - Niwka - Modrzejów - Sosnowiec.
To miał być mój dobry dzień. Jednak przez prawie całą pierwszą godzinę jechało mi się niespecjalnie i byłem bardzo blisko zmiany ambitnych planów. Na całe szczęście do tego nie doszło, bo w moich rodzinnych stronach poczułem się dużo lepiej i tak już zostało do samego końca. Co nie znaczy, że było łatwo. Cały czas koło zera na termometrze, słońce tylko na moment wyszło zza chmur, w Małopolsce dużo śniegu (ale drogi w miare suche), którego w Zagłębiu właściwie już nie ma. Do tego zachodni wiaterek, który wiał mi w twarz od półmetka. Dobrze wytrzymałem dystans (jak na warunki i czas, w którym przyszło mi go pokonać, czyli początek sezonu), i co najważniejsze - osiągnąłem cel! : o )
Na koniec dwie informacje. Dobra: wyremontowano odcinek drogi przy zakładach papierniczych w Kluczach, który do tej pory był mocno dziurawy. Z radością zauważając tę zmianę pomyślałem, że drogowcy może także zabrali się za kawałek szosy przy wyjeździe z Kluczy do Bolesławia. I faktycznie, tam też pracowali - tyle, że - w przeciwieństwie do powyżej opisanego odcinka - tym razem spisali się słabo. Zła wiadomość: niestety, nie ma już bruku w Ostrowach Górniczych... Nie było go co prawda za wiele, ale zawsze czułem się na nim prawie jak w lasku Arenberg na Paryż - Roubaix! ;) Był bruk, jest asfalt, ech...
Trasa (troszkę górek w pierwszej części, potem płasko): Sosnowiec Centrum - Zagórze - Strzemieszyce Wlk. - Łosień - Błędów - Chechło - Klucze - Bolesław - Krążek - Wodąca - droga wzdłuż Sztoły - Sosina - Szczakowa - Maczki - Ostrowy Górnicze - Strzemieszyce Wlk. - Zagórze - Dańdówka - Niwka - Modrzejów - Sosnowiec.