To nie był mój dzień...

Niedziela, 20 lipca 2008 · Komentarze(0)
To nie był mój dzień...
Serce biło jak głupie, choć wcale się nie zakochałem (taki żart :P), a szkoda... Udział miał w tym też (w sumie nie wiem jakie były inne przyczyny, bo chyba nie fatalna, przeleżana i przespana sobota) taki jeden na góralu, do którego raz się zbliżałem, a innym razem mi się oddalał. Zauważyłem przy tym, że jazda na tętnie 160-170 samemu (jakoś ciężko mi się do tego zmuszać) i z kimś ewentualnie za kimś (oj, wtedy jest motywacja!) to dwie zupełnie różne rzeczy. : o )
Przejażdźka do Łośnia na obiad, Kubicę i pierwszy alpejski etap Tour de France (Sylwas, Sylwas!). Trochę na okrągło, choć nie aż tak jak się to zdarzało ostatnio. Słońce, ciepełko (około 25 stopni) i tylko trochę za mocny (wieczorem zelżał) wiatr (kręcący, ale zasadniczo z zachodu).
Średnie tętno: 153 (poniżej HZ - 3%, HZ - 15%, FZ - 33%, PZ - 49%; max 186).
Trasa: Sosnowiec - Dańdówka - Klimontów - Balaton - Kolonia Wągródka - Kolonia Cieśle - Ostrowy Górnicze - Strzemieszyce Wielkie (ul. Puszkina) - Łosień (postój) - Ząbkowice - Ujejsce - Wojkowice Kościelne - Pogoria IV - Preczów - Sarnów - Łagisza - Będzin - Pogoń - Sosnowiec.

Komentarze (0)

Nie ma jeszcze komentarzy.
Wpisz dwa pierwsze znaki ze słowa jlrek

Dozwolone znaczniki [b][/b] i [url=http://adres][/url]