Tak dużo, tak mocno (ciąg dalszy)
Sobota, 3 lipca 2010
· Komentarze(0)
Mój pierwszy raz, czyli Skandia Maraton w Nałęczowie.
To zdecydowanie nie był mój wyścig, bo w terenie (zwłaszcza na zjazdach) walczyłem o przetrwanie i z ustęknieniem czekałem na krótkie kawałki szosy, ale byłem, jestem i będę z siebie zadowolony, a to przecież najważniejsze!
To zdecydowanie nie był mój wyścig, bo w terenie (zwłaszcza na zjazdach) walczyłem o przetrwanie i z ustęknieniem czekałem na krótkie kawałki szosy, ale byłem, jestem i będę z siebie zadowolony, a to przecież najważniejsze!